Tak 29 lipca br. orzekł WSA w Bydgoszczy w wyroku o sygn. akt I SA/Bd 404/13 i niestety jest to już kolejna taka teza sądowa w odniesieniu do nieodpłatnych poręczeń. Świadczenia nieodpłatne i częściowo odpłatne w ogóle są kwestią ryzykowną dla podatników i to co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, często nie wiadomo, czy określone nieodpłatne świadczenie należy zakwalifikować jako podlegające opodatkowaniu czy też nie, bo taka kwalifikacja sprzeciwiałaby się powszechnej praktyce i zdrowemu rozsądkowi. Np. grzecznościowe skorzystanie przez dwie godziny z czyjejś nieruchomości (np. miejsca parkingowego) raczej u nikogo nie wzbudzi choćby podejrzenia otrzymania nieodpłatnego świadczenia, od którego należy się podatek dochodowy. Ale już w przypadku korzystania przez okres tygodnia sprawa nie jest taka oczywista, a w przypadku kilku miesięcy należałoby już sprawę nieodpłatnego świadczenia dokładnie rozważyć, choć sam okres nie mógłby mieć mocy rozstrzygającej, gdyż istotne są także inne okoliczności. Drugą trudnością z nieodpłatnymi świadczeniami jest to, że służby finansowe firmy często nie otrzymują wprost informacji na temat otrzymywanych przez firmę nieodpłatnych świadczeń; czasem mogą się tego jedynie domyśleć np. z treści pisemnych umów lub po prostu przy okazji (z rozmowy, z maili, etc.).